KONTAKT

 

 

E-mail:estelle.wrozka@op.pl

Strona www:wrozkaestelle.jimdo.com

A jednak warto marzyć..

 

 

Każdy czasami zadaje sobie pytanie: "dokąd tak właściwie zmierzam?" i jaki jest mój życiowy cel? W dzieciństwie wielu z nas ma swoje marzenia. Każde dziecko wyobraża sobie kim będzie kiedy dorośnie. Mamy w tym wieku wspaniałe plany, chcemy uczyć się nowych rzeczy, być takimi ludźmi, do których świat należy. Rodzą się wtedy pasje, zainteresowania, szukamy możliwości by się rozwijać. Są takie marzenia, które doskonale wpasowują się w nasz poukładany świat, są one zgodne z wizją otoczenia, przyjaciół czy rodziców. Czasami jednak pragniemy czegoś co wcale nie musi być akceptowane, co może być uznane za niepraktyczne, za nieprzydatne w życiu. Często rodzice mając na uwadze nasze dobro popychają jednak w kierunku wyborów, jakie ich zdaniem zapewnią nam lepszy byt, większe możliwości by się rozwijać, a także spokój i stabilizację. Nie chcemy sprawić im zawodu...więc dziewczynka, która marzyła by zostać pilotem lub chłopiec, który zapragnął być kucharzem, wybierają szkoły, które prowadzą ich w kierunku bardziej praktycznym. "Kiedy będziesz miał dobry zawód. Będziesz mógł spełniać swoje marzenia i pasje" słyszymy od nauczycieli czy opiekunów…. I tutaj rodzi się przekonanie, że wykonywany zawód ma dawać pieniądze, a to nie może być równoznaczne z pasją, satysfakcją czy spełnianiem marzeń. A takie rozumowanie jest jednak błędne.


Celowo skupiam się na wyborach dotyczących przyszłości zawodowej, ponieważ praca zajmuje większość naszego życia. Kiedy marzymy o czymś co nie jest zgodne z ogólnie przyjętą "normą" najczęściej pod wpływem osób z otoczenia jednak rezygnujemy. Nie ma wsparcia, nie ma siły motywacyjnej, dokonujemy więc wyboru bez przekonania. Przeznaczenie mówiło, że będziemy dobrymi "pilotami" czy "kucharzami", że tam znajdziemy spełnienie, a my wybieramy zawód prawnika. Są pieniądze, jest możliwość rozwoju, jednak brak pasji, poczucia, że spełniło się to ważne marzenie, jednak z czasem powoduje, że możemy się wypalić, zaczynamy mieć poczucie, że jesteśmy nie na swoim miejscu, że utknęliśmy gdzieś bez entuzjastycznej wizji przyszłości. To jakbyśmy zmienili bieg wydarzeń, na siłę przesunęli swoje życie na inny tor, taki, który wcale do nas nie pasuje.


Pani Iga była atrakcyjną 40latką, po rozwodzie, miała syna, który zaczynał już dorosłe życie. Mimo tego, że nie powodziło jej się najgorzej, była zdrowa, a syn wkraczał w życie z sukcesami i nie sprawiał kłopotów, wciąż czuła się niezadowolona z życia. Zaraz po studiach zaczęła pracę w administracji, miała kierownicze stanowisko, nieźle zarabiała. Jednak to nie dawało jej szczęścia. Nie potrafiła też związać się na dłużej z mężczyzną, w zasadzie bliska była depresji i cierpiała na bezsenność. Korzystała z pomocy psychologa, ale kolejne sesje utwierdzały ją w przekonaniu, że to wszystko jej wina, że widocznie życie ją rozpieszczało za bardzo, a ona nie umie tego docenić i mało co ją cieszy. Kiedy rozmawiałyśmy pierwszy raz, odebrałam ją jako osobę, która nie jest sobą. Mimo, że jej wypowiedzi były nadzwyczaj szczere, nie ukrywała swoich błędów i była osobą otwartą na ludzi, coś w tym obrazie nie pasowało do całości. Karty mówiły mi, że jest w niej niespełnione marzenie i ona wciąż poszukuje odwrotu do tego punktu, w którym zakręciła ze swojej drogi życiowej, że należy to marzenie odnaleźć i zrealizować. Pamiętam, że wyszła zawiedziona. Nie powiedziałam jej nic konkretnego, poza tym, że marzyła o tym w czasie kiedy bawiła się lalkami jako mała dziewczynka. Nie widziałyśmy się miesiąc. Pani Iga po tym czasie skontaktowała się ze mną nalegając na szybką wizytę. Zgodziłam się i miałam dobre przeczucia. Nie pomyliłam się. Okazało się, że mimo zawodu po otrzymanej wróżbie, myślała cały czas o moich słowach. W końcu doznała „olśnienia”. Kiedy była małą dziewczynką chciała zostać fryzjerką. W szkole podstawowej czesała swoje koleżanki. Mama zabraniała jej tego mówiąc, że to niehigieniczne grzebać komuś we włosach.;) Pani Iga była bardzo ambitna postanowiła więc ukończyć studia i porzuciła jakoś to swoje marzenie. Pamiętała jednak, że to "czesanie" sprawiało jej prawdziwą radość. Troszkę przeraziłam się ponieważ Pani Iga zadeklarowała porzucenie dotychczasowej pracy i robienie kursów, które pomogłyby jej spełnić swoją "życiową misję".


Starałam się troszkę te rewolucyjne plany ostudzić, ale jak najbardziej wspierałam w decyzji by spróbować tego, czego nie udało się zrealizować kiedyś. Dzisiaj Pani Iga jest właścicielką małego salonu fryzjersko- kosmetycznego i nie pracuje już w urzędzie. Nie ma jednak za złe mamie, że "ściągnęła" ją z jej właściwej drogi. Gdyby nie studia i praca na wysokim stanowisku, być może teraz nie miałaby pieniędzy na otworzenie swojego salonu. Kiedy zaczęła być zadowoloną z siebie i spełnioną zawodowo kobietą, pojawił się także mężczyzna i wszystko wskazuje na to, że tym razem będzie to związek szczęśliwy.


Czasami warto spojrzeć w głąb siebie i tam znaleźć ten moment kiedy dokonaliśmy wyboru, niezgodnego z tym co czujemy i czego w życiu pragniemy. Musimy jednak mieć świadomość tego, że dokonanie zmiany, niekoniecznie będzie łatwe, a w życiu może nas czekać prawdziwa rewolucja. Wracając do tego co napisałam na początku felietonu..Kochani! Wiele rozwiązań, których poszukujecie, tkwi w Was samych, często te rzeczy są zakopane głęboko i nie pamiętamy już o nich, jednak stłumione dają o sobie znać w postaci nie do końca zrozumiałej dla nas tęsknoty za innym życiem, za innym sobą. Nigdy nie jest za późno na zmiany i na "odkopanie" tego skarbu, jaki nosicie w sobie.

 

 

 

 

 

                                                                              Wróżka Estelle

 

Artykuł do przeczytania także na stronie:

 

                                            www.wrozbyonline.pl

 


 


Klątwa teściowej

 

 

 

 

   Długo zastanawiałam się czy opisać tą historię. Oczywiście posiadam zgodę osoby, której ona dotyczy, nie w tym rzecz. Chodzi raczej o fakt, że nie chciałam być posądzona o pewnego rodzaju dyskryminację czy uogólnianie pewnych postaw. Mam nadzieję więc, że żadna dobra teściowa, a z tego co wiem z opowieści, jest ich naprawdę wiele, nie obrazi się na mnie za ten felieton.

Klaudia przyszła do mnie w totalnej rozsypce. Dzisiaj przyznaje, że sama sobie zgotowała taki los i w perspektywie czasu rozumie, że to ona sama ustawiła się w pozycji ofiary. Męża poznała przez Internet i od razu coś zaiskrzyło, pojawiło się bardzo szybko uczucie, potem wspólne plany. Teściowa w zasadzie była od początku miła, jednak dało się wyczuć w niej potrzebę dominacji i kontroli nad sytuacją. Nie była w stanie zrozumieć, że syn ma już swoje życie i nie ona jest dla niego teraz najważniejsza. Klaudia jednak jest osobą ugodową i przyjaźnie nastawioną do świata, dlatego też znalazły szybko wspólny język i nie było najgorzej. Teściowa zwierzała się jej z najskrytszych tajemnic i sekretów, wyznała też, że zawsze pragnęła mieć córkę. Kiedy na świat przyszła córeczka Klaudii i Antoniego, wszystko zaczęło się komplikować. Teściowa wtrącała się w wychowanie dziecka, pomimo tego, że nikt ją o rady nie prosił. W Klaudii budziły niepokój jej „ przejęzyczenia” kiedy do wnuczki mówiła „chodź córciu do mamusi”. Mąż jednak nie chciał w to wierzyć, ale Klaudia czuła, że jeszcze kiedyś będą przez tą kobietę płakać. Niestety w wyniku pewnych zdarzeń Antoni wraz z żoną i córką przeprowadzili się do domu teściów. Plan był taki, że Klaudia wróci do pracy aby poprawić ich sytuację finansową, w tym czasie teściowa zajmie się wnuczką. Po tygodniu stwierdziła jednak, że nie pomoże jak obiecywała. Klaudia nie poddawała się, otworzyła własną małą działalność gospodarczą. Było ciężko ponieważ zarówno sprawy w urzędach, jak i wyjazd po towar, musiała załatwiać razem z dzieckiem. Mieszkanie pod jednym dachem okazało się dla Klaudii i Antoniego gehenną. Antoni często powtarzał „Jesteś w tym domu Kopciuszkiem. Musimy się wynieść”. Klaudia jednak wciąż wierzyła, że coś się zmieni, zdawała sobie sprawę, że wyprowadzka wywoła w teściowej sprzeciw. Miała przecież dzięki synowej nie tylko czyste mieszkanie, ale i pozory szczęśliwego domu, a to dla niej było najważniejsze, żeby świat widział ją jako cudowną osobę. Pewnego dnia Klaudia jednak ośmieliła się mieć inne zdanie niż teściowa, stanęła w obronie chorego teścia i rozpętało się piekło. Bała się wyjść z dzieckiem z pokoju, słyszała wyzwiska. Wrzaski i złorzeczenia o drugiej nad ranem niejednokrotnie budziły małą dziewczynkę. Widząc agresję tej kobiety w stosunku do teścia, a także sceny, których świadkiem było dziecko, miała podstawy by bać się o swoją rodzinę. Antoni stanął po stronie żony. Wyprowadzili się. W zasadzie tutaj powinno zaczynać się wszystko układać, ale tak nie było. Teściowa w ataku szału nastawiała przeciwko nim rodzinę, zarówno Antoni jak i Klaudia padali ofiarą plugawych w treściach maili, sms-ów, otrzymywali też głuche telefony. Ale co najgorsze sami czuli się coraz gorzej. Klaudia ciężko zachorowała. Kiedy Antoni otrzymał od siostry swojej matki urodzinowy sms, w których życzyła mu choroby i łez, nagle Klaudię olśniło! Czy to możliwe, żeby te kobiety rzuciły nas klątwę???Kiedy przyszła do mnie, była wrakiem człowieka. Nie wszystko co się złego dzieje wokół nas jest od razu rezultatem klątwy, jednak…. Wszelkie problemy, niefortunne zdarzenia, poczucie strachu są „pożywką” dla złych wydarzeń. Osłabieniu ulega nasza energia, tracimy coś w rodzaju ochronnego pola. Wszystko co próbujemy załatwić, czego dokonać wydaje się trudne. Tutaj oczywiście ma duże znaczenie fakt, że ktoś nam źle życzy, że nam złorzeczy, że kopie pod nami dołki, konkretnie uprzykrza życie, ale to nasz strach i lęk przed tą osobą, daje otwarte pole do tego by stać się ofiarą takiego ataku, daje to agresorowi siłę. Ktoś kiedyś powiedział, że osoby która nie wierzy w klątwy, takowa nie dosięgnie. Staram się w to wierzyć, chociaż obserwowałam już różne sytuacje i wiem, że owszem można być w pewnym stopniu bezpiecznym na takie ataki, ale nie do końca jest to możliwe. Najłatwiej byłoby ze wszystkimi żyć w zgodzie, nikomu nie wchodzić w drogę, ale tak się nie da. Jest to w zasadzie niemożliwe, ponieważ są ludzie, którzy w kontaktach z drugim człowiekiem tylko biorą, czerpią jak najwięcej nie dając nic w zamian, a na takie wykorzystywanie nie można przecież pozwolić. W osobie, którą się odcięło od źródła energii i innych korzyści rodzi się bunt, wściekłość, nie raz nienawiść, a ona jest potężną siłą, której lekceważyć nie można. Kiedy rozmawiałam z Klaudią wyszło na jaw, że bardzo się tej kobiety boi, także fizycznego ataku agresji, bała się także o córkę. Ten strach dominował i sprawiał, że także w innych sferach życia nie układało jej się najlepiej. Oczywiście Tarot pokazał, że w życiu Klaudii i jej męża wszystko się ułoży, jednak nie samo z siebie, muszą odciąć się całkowicie od tego co było, od poczucia strachu, a nawet od żalu i poczucia krzywdy stosunku to matki Antoniego. Musieli zrozumieć, że tej kobiecie należy się współczucie, że to ona przegrała coś ważnego w życiu i utraciła to co najważniejsze, że już nigdy tego nie odzyska. Przebaczenie nie oznacza tego, że pozwolimy osobie, która nas skrzywdziła, by robiła to nadal. Nie oznacza też, że będziemy spotykać się przy kawie , chodzi o to by wraz z momentem kiedy ktoś taki znika z naszego, życia zniknął też żal, żeby nie pielęgnować w sobie poczucia krzywdy, bo tylko wtedy przestaniemy się naprawdę bać. Świat wewnętrzny, to co czujemy, to jak się czujemy, znajduje odzwierciedlenie w świecie, który nas otacza. Świat zewnętrzny nie zawsze ma taką siłę. Gdyby tak było osoba zdrowa i bogata czułaby się świetnie, a przecież czasami ma poczucie niedosytu, niepokój… Jeśli przebaczymy, pogodzimy się z tym co się stało, będziemy mogli zamknąć tamten rozdział i zacząć nowy, szczęśliwy, bez tej całej otoczki strachu i niepewności.

Tak stało się w przypadku Klaudii. Praca z czakrami oraz nasze rozmowy sprawiły, że to co było kiedyś złe, stawało się coraz bardziej odległe i mniej znaczące. Dzisiaj ani Klaudia ani Antonii nie mają żadnych kontaktów z tą kobietą. Żyją szczęśliwie i zgodnie, córeczka zdrowo się chowa. Co jakiś czas otrzymują dowody na to, że teściowa oraz jej siostra próbują znów im zaszkodzić, jednak teraz w ich oczach są to dwie bezradne, nieszczęśliwe starsze panie, którym należy współczuć. Od teściowej odszedł mąż, jest dzisiaj szczęśliwy z kobietą, która o niego dba, która go szanuje, kochają się. Teściowa Klaudii nie ma nic. Należy się zatem zastanowić czy szkodzenie innym, złorzeczenie im, może nawet rzucanie klątwy ma sens??Czy chwilowa wygrana i poczucie władzy, jakie daje fakt, że ktoś się nas boi daje prawdziwe szczęście? Klaudia jest szczęśliwa. Dzisiaj twierdzi, że wybaczenie i współczucie jest niewielką ceną za spokój oraz szczęście jej rodziny.

 

 

Imiona osób, których dotyczy ta historia zostały zmienione.

 

 

 

 

 

                                                                              Wróżka Estelle

 

Artykuł do przeczytania także na stronie:

 

                                            www.wrozbyonline.pl

 


 


Intuicja, a poszukiwanie właściwej odpowiedzi...

 

 

    Czym jest intuicja chyba każdy z nas wie i nie ma potrzeby przytaczać kolejnej definicji. Warto jednak zwrócić uwagę na to, jak może ona wpływać na nasze życie, wybór właściwej drogi. Człowiek jest istotą myślącą, nie ma więc nic dziwnego w fakcie, że podejmując określone działania, kieruje się jednak rozumem. Tym samym intuicja ulega stłumieniu, a naturalna zdolność niezwykłego postrzegania zostaje zbagatelizowana. W przypadku uczucia, spraw dotyczących relacji międzyludzkich, często staramy się postąpić ”jak należy”, ale czy czujemy, że ten wybór jest właściwy?

Nie będzie chyba przesady w stwierdzeniu, że o miłości napisano najwięcej książek, artykułów, poświęcono jej najwięcej publikacji czy dociekań naukowych. W zasadzie powiedziane zostało już chyba wszystko. Popularne dzisiaj podręczniki w stylu "jak ją uwieść", "jak sprawić bym była dla niego tą jedyną" sprawiają, że wiemy jeszcze więcej. I na pewno jest to dobre, słuszne, wielu osobom pomaga uporządkować swoje sprawy uczuciowe, pójść o krok dalej w sferze wewnętrznego rozwoju czy faktycznie zdobyć, znaleźć miłość lub na szczęście się otworzyć. Jednak warto zatrzymać się na chwilę i zastanowić, czy nasze mamy, babcie, miały dostęp do ogromniej wiedzy jaką jest Internet, czy czytały takie podręczniki? Oczywiście nie… Ale czy to oznacza, że były mniej szczęśliwe, ich związki mniej trwałe, a życie puste i bez wyrazu?

Świat w jakim przyszło nam żyć niesie wiele ułatwień. Młode mamy mogą wiele dowiedzieć się na temat wychowywania dzieci, czy dbałości o ich zdrowie z fantastycznie wydanych podręczników, witryn internetowych. Inicjacja seksualna nie budzi już tyle emocji, ponieważ wiedza na tematy cielesności, sfer erogennych nie jest przekazywana szeptem w wąskim gronie przyjaciółek. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę internetową odpowiednią frazę i skarbnica wiedzy staje się już dostępna. Oczywiście ogólny dostęp do wiedzy, to wspaniała sprawa, można powiedzieć, że mamy szansę wiedzieć więcej, więcej umieć, a więc nasze życie może stać się bardziej wartościowe, pełniejsze, a co za tym idzie my możemy być szczęśliwsi? Ale czy tak jest w istocie??? Ta fantastyczna łatwość z jaką możemy dowiedzieć się jak zdobyć ukochanego mężczyznę ma niestety także swoje negatywne brzmienie. Nie musimy się już tak starać, dociekać, nie ma w nas pasji poszukiwacza, odkrywania tajników czegokolwiek. Cierpi na tym nasza intuicja, którą moim zdaniem ma każdy z nas, jedni bardziej rozbudowaną, inni mniej, ale ona „tam” jest. Ulega ona uśpieniu, bo przestajemy słuchać swojego wewnętrznego głosu. Przestajemy postępować tak jak czujemy, tak jak mówi nam nasze serce, postępując jednocześnie zgodnie z radami z podręcznika czy narzuconymi normami. Poruszam w tym artykule głównie sprawę uczucia, miłości, związków, ponieważ one oddziałują także na inne sfery naszej działalności zdecydowanie najsilniej. Osoba nieszczęśliwa w miłości, może nie będzie czerpała satysfakcji ze świetnej pracy, nie będzie cieszyła się posiadanym majątkiem. Tyle się mówi o odblokowaniu na uczucia, o samej blokadzie, o odcinaniu od przeszłości. Sama mam wiele takich "przyblokowanych" klientek i oczywiście bardzo często te blokady wynikają z przeszłych zdarzeń, jakiś przeżyć, które sprawiają, że w sercu pozostaje rana, że nie chce się goić, każdy kolejny związek lub próba wkroczenia w nową relację jest jak sypanie na nią soli. Odczuwany jest ból i rodzi się nawet pewnego rodzaju panika...Słyszę często wtedy słowa "a w tej książce napisali, żeby się spotykać, żeby próbować, żeby nie odcinać się od ludzi". No właśnie, a czego Ty chcesz? Czy Twoja intuicja mówi Ci, że tak właśnie powinnaś postąpić teraz, czy tego właśnie potrzebujesz?? Może to działanie wbrew sobie powoduje tak silną blokadę?

W swojej pracy oczywiście zachęcam do tego by ludzie odcinali się od tego co było złe w przeszłości, ale też nie namawiam ich do rewolucji. W przypadku uczucia, zranienia, które silnie w nas tkwi, sprawdza się metoda małych kroczków. Nie da się przeskoczyć kilku etapów na raz od zranionej osoby, bojącej się związków, od razu do szczęśliwej żony i matki. Na wszystko jest miejsce i czas. Uważam, że moje klientki, moi klienci sami to bardzo dobrze wiedzą, czują wewnętrzny głos, który mówi im jak postąpić. Czasy, w których żyjemy, poprzez liczne ułatwienia, wprowadzają też niestety chaos. Staramy się z wielu źródeł wiedzy, wybrać właściwą odpowiedź, stosowną do naszej sytuacji, szukamy na zewnątrz, zapominając, że największą skarbnicę wiedzy mamy w sobie, bo przecież każdy jest inny, a podręczniki jednak uogólniają różne sytuacje, starają się ludzi w pewien sposób ujednolicić.

Tutaj myślę, że moje koleżanki i koledzy zajmujący się wróżeniem, zgodzą się ze mną, że mamy tą naszą silnie rozbudowaną intuicję, nad którą też stale pracujemy, pewien dar, ale nie jesteśmy aż tak wyjątkowi i niepowtarzalni. Każdy ma to „coś” w sobie, tyle że ludzie przestali słuchać wewnętrznego głosu, a do wróżki nie należy mówienie takiej osobie jak ma postąpić, jakiego dokonać wyboru, ale wydobycie tego wewnętrznego głosu i doprowadzenie do sytuacji kiedy sama podejmie decyzję zgodną z tym co mówi serce i odnajdzie właściwą drogę.

 

                                                                              Wróżka Estelle

 

Artykuł do przeczytania także na stronie:

 

                                            www.wrozbyonline.pl

 


 


  Moja interpretacja Tarota

 

 

W ostatnim czasie zgłaszają się do mnie klientki, które proszą owszem o odpowiedź na pytanie, ale chciałyby wiedzieć też dokładnie jak wygląda zapis kart czyli  jakie karty konkretnie tą odpowiedź przedstawiły. Coraz częściej otrzymuję od Państwa też maile dotyczące odpowiedzi, których udzieliłam wiele miesięcy wstecz. Wklejacie treść i pada np. pytanie ”czy kartą, która przedstawiała naszą relację była karta Kochankowie? Czy może jakaś inna?” Świadczy to oczywiście o czymś, co bardzo mnie cieszy, a mianowicie, coraz więcej osób interesuje się Tarotem, nie boi się go i chce zagłębiać w bogate treści jakie za sobą niesie. Jednak tutaj muszę się na chwilę zatrzymać i objaśnić Państwu, w jaki sposób  czytam karty. Nie jest to żadna tajemnica o czym zresztą wiedzą moje stałe klientki.

Książkowa interpretacja kart, jest czymś co powinno stanowić jakąś bazę wyjściową do poznania Tarota. Jednak tym co tak naprawdę gwarantuje wyraźny odczyt danego rozkładu, jest nasze odczucie co do danej karty, które niejednokrotnie różni się od tego co zawierał dany podręcznik. Symbolika kart Tarota jest tak bogata, że może odwoływać się do każdego w inny sposób, do każdego inaczej przemawiać. Sama karta jest po prostu narzędziem, wywołuje skojarzenia, obrazy, pobudza widzenie „ponad talią”. Tutaj już dochodzi intuicja, zdolność postrzegania pozazmysłowego czy jasnowidzenie w zależności od osoby wróżącej. Interpretacja  dokonuje się więc nie tylko w oparciu o konkretnie daną kartę, czy ich sekwencję, ale musi być rozpatrywana w połączeniu  z konkretną osobą pytającą, jej sytuacją, energią jaką w sobie posiada. Inną odpowiedź uzyskamy kiedy spyta pani Ania, a pokaże jej się wspomniana karta Kochankowie, a inną kiedy odpowiedzi szuka pani Zosia. Tak więc poza samą kartą znaczenie ma osoba, energia jaką od niej czujemy oraz intuicja. Tarot jest tylko narzędziem, które każdy może używać inaczej, by osiągnąć ten sam cel. Istnieją karty, które dla mnie mają ewidentnie dobrą wymowę, ale też karty, których ludzie się boją jak np. karta Śmierci. Owszem zdarza się, że znamionuje ona stratę, jednak bardzo często wiąże się z zakończeniem czegoś co nas blokowało, co sprawiało, że nie mogliśmy iść naprzód. Daje więc poczucie, że kończy się stary etap, a na jego gruncie może zrodzić się coś nowego, co nas zainspiruje i da szczęście.

Każdy tarocista posiada własną metodę, własny sposób interpretacji. Owa interpretacja jest formą dialogu z kartami. Należy więc samą talię poznać, pokochać, wtedy i ona odwdzięczy się tym samym, a przekaz będzie jasny i czytelny. Stawianie Tarota przypomina  takie błądzenie w tajemniczym lesie, gdzie sporo jest niezbadanych  zakamarków, nieodkrytych miejsc. Za każdym razem można odnaleźć coś innego, dowiedzieć się więcej lub niewykluczone, że zobaczyć coś niezbyt wyraźnie. Nie ma też talii lepszych i gorszych. To jakby porównywać okulary, kto ma lepsze szkła, a przecież każdy z nas widzi inaczej i to co będzie dobre dla jednej osoby, niekoniecznie sprawdzi się u innej.

Gdybym miała przyrównać stawianie Tarota do jakiejkolwiek innej czynności, to na pewno na pierwszym miejscu byłoby czytanie książek. Życie każdego z nas jest zapisane jak w powieści, można je przyrównać do książki pełnej fascynujących przygód, niebezpieczeństw i nieoczekiwanych zwrotów akcji, ale co najważniejsze wciąż mamy wpływ na kolejne jej rozdziały. Oczywiście Tarot ukaże prognozę przyszłych zdarzeń, ale też pozwoli  w porę uniknąć problemów, czy tak pokierować swoim życiem aby kolejne etapy naszego życia miały pozytywne i optymistyczne brzmienie. Dla każdej wróżki zaproszenie do przeczytania choćby fragmentu czyjejś „powieści” jest zaszczytem i oznaką wielkiego zaufania. Nie zawsze przekaz kart jest czytelny i bardzo szczegółowy. Wiele zależy od samej osoby pytającej, czy tak naprawdę gotowa jest by dopuścić kogoś aż tak blisko.

Reasumując, interpretacja Tarota w moim przypadku wynika z połączenia klasycznego odczytu kart, ale o wiele ważniejsza jest intuicja oraz rodzaj dialogu pomiędzy mną, a klientem/klientką, a także tego czegoś czego nie potrafię określić słowami. To „coś” to obraz, który widzę ponad samą talią. Skojarzenia i silne odczucia bardzo często idą znacznie dalej niż książkowy odczyt danej karty. Sama karta stanowi punkt wyjściowy, jest rodzajem drzwi, przez które wchodzę aby odkryć coś więcej. Nigdy jednak nie otworzę ich bez czyjejś zgody. Gotowość osoby pytającej na dialog z Tarotem, na seans ze mną, często pozwala mi dowiedzieć się bardzo dużo, ale nie zawsze. Każdy z nas jest inny i podczas interpretacji kart zawsze biorę to pod uwagę. 

 

                                                     Wróżka Estelle


                                                                                           

 

Artykuł do przeczytania także na stronie:

       

  www.parasfera.pl

 

 

 

Rola wróżki w odnajdywaniu własnej drogi

 

 

 

 

Człowiek został obdarzony niezwykłą mocą. Tkwi ona w nim samym, skrywana przez lata w podświadomości ulega uśpieniu.

 

Jesteśmy zabiegani, zestresowani, wciąż gdzieś gonimy i staramy się sprostać wymaganiom otaczającego nas świata. To wszystko sprawia, że stajemy się ślepi i nieczuli na znaki, jakie wysyła nam życie. Te znaki, ostrzeżenia i wskazówki często towarzyszą nam w trudnej drodze jaką ono jest. Jednak odrzucamy je, bojąc się posądzenia o irracjonalność, wiarę w zabobony czy brak wiary w Boga. Jednak wiara w znaki nie musi wcale tego wykluczać. Nasza mądra podświadomość widzi więcej niż my sami. Nasze oczy, uszy, często ulegają iluzji przykrywając prawdziwy obraz. Lekceważymy drogowskazy i rady, które życie podaje nam niemalże "na tacy".

 

 

Człowiek często sugeruje się w postępowaniu tym co powiedzą o nas ludzie, boi się stanąć twarzą w twarz z problemem i szuka w wypowiedziach innych potwierdzenia tego co już sam wie, co już sam sobie postanowił.

 

W swojej pracy spotykam przeróżne historie, dramaty i tragedie, z którymi ludzie nie radzą sobie. Osoby te szukają u mnie wsparcia, pocieszenia, ale często też potwierdzenia już podjętych decyzji. Przepowiadanie przyszłości to jedno, ale człowiek powinien mieć gotowość do elastyczności, wprowadzenia zmiany, która doprowadzi go do tego co dla człowieka najważniejsze- do szczęścia. Szczęście osobiste, zadowolenie z siebie, jest źródłem dobra, którym możemy obdarzyć także innych.

 

Najtrudniejszy jest ten pierwszy krok. Człowiek wychodzący z mroku ciemności, w pierwszym momencie czuje oślepiające światło rzeczywistości. Ważne, aby nie cofnąć się, przezwyciężyć ten strach i szok jakim jest wyjście na przeciw życiu. Posiadamy intuicję. Są osoby obdarzone niezwykłą mocą postrzegania tego, czego nie widzą inni. Jest to związane z niezwykłą wrażliwością na ludzkie cierpienie.

 

 

Wróżka to osoba, która tą intuicję posiada bardzo mocno zaakcentowaną i poza znajomością kart, wykorzystuje zdolność postrzegania tego co dla innych jest niedostrzegalne aby pomóc osiągnąć szczęście.

 

                                                                          Wróżka Estelle

 

Artykuł do przeczytania także na stronie:

 

 

     www.wrozbyonline.pl